kiepski początek 2012. Ostatnia sesja, 1 rozdział pracy mgr a tu ospa, łóżko przez dwa tygodnie. koniec natomiast przeszedł sam siebie.
Mimo wszystko mam też do czego wracać, stypendium Ministra Kultury, praca, organizacja festiwalu, dyplom - lubiłam ten cały kocioł, życie z zegarkiem w ręku odliczone co do minuty. Śniadania w pracowni w otoczeniu kwasów i rozpuszczalników i nocne seanse z festiwalowym teamem, nerwówkę przed obronami i to ciepło w żołądku kiedy tuż po piliśmy ruskiego szampana przed szkołą.
Jednak dla mnie wszystko co było PO stało się udręką, monotonią życia codziennego, bez wyzwań i celów.
Ostatni dzień starego roku był dobry, był taki jakimi uczynię wszystkie w roku 2013!
Do dzieła !
Do dzieła !
Powodzenia w prowadzeniu bloga. Wkładaj w niego 100% SIEBIE! śliwka :)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuń